Wchodząc tu nie znajdziesz nic ciekawego.
Stała na stacji i czekała na kolejny pociąg. Przejechał pierwszy, potem drugi, ona nie wsiadała. Anita ciągle stała jakby świat się zatrzymał. Chciała poczuć wiatr we włosach, ten pęd pociągu, gdy przejeżdża obok niej. Bała się, nie wiedziała czego, ale się bała. Lęk wchodził w jej ciało i przenikał całą duszę. Z jednej strony chciała już tam być, po drugiej stronie. Zatrzymywali ją tylko przyjaciele. Nie potrafiła się z nimi rozstać. Byli dla niej jak rodzina, a nawet znaczyli więcej niż rodzina. Byli przy niej gdy nie miała nikogo, gdy była sama. Zawsze przy niej byli. Gdy zapadł wieczór siadła na ławce i łzy same spływały jej po policzkach. Mówiła ‘dam radę’, ale w głębi wiedziała, że to nie prawda. Przechodzący obok mężczyzna zauważył dziewczynę samą, zrozpaczoną i zapytał czy coś się stało, czy nie potrzebuje pomocy. Odparła, że nie. Odszedł. Siedziała tak jeszcze i płakała. Drżącymi z zimna rękoma włożyła słuchawki w uszy i odpłynęła w inny świat. Słuchała starych piosenek, które duchowo ją wyciszały. Była inna od rówieśników, była sobą. Nie podążała za modą, nie nosiła kilogramów tapety na twarzy. Najdziwniejszą rzeczą w jej zachowaniu była ta chęć samookaleczenia. Nie wiem czy to jej w jakiś sposób pomagało, ale zapewne bólem fizycznym chciała zagłuszyć psychiczny. W końcu wzięła się w garść i poszła do domu. Z peronów miała dwa kilometry. Śpieszyła się. Wiedziała, że i tak jest spóźniona. Miała być na kolację, a tymczasem od tego momentu minęły już dwie godziny. Gdy dotarła włączyła komputer i z bezsenności siedziała tak przy nim do wpół do trzeciej nad ranem. W końcu wyczerpana zasnęła. Obudził ją budzik. Szósta trzydzieści rano. Dwudziesty trzeci marzec. Poranna toaleta, kawa i do szkoły. Anita nie była dość pilnym uczniem, ale szkołę o dziwo lubiła. Uwielbiała tam to, że mogła spotykać w niej swoich znajomych. Po szkole zazwyczaj każdy rozchodził się w swoją stronę, a ona zostawała sama. Znów sama. Lekcje się dłużyły. Dziewczyna była wyjątkowo niespokojna. Nieobecna duchem. Była smutna, przygnębiona. Wreszcie po siedmiu godzinach koniec. Teraz powrót do domu, obiad i codzienny spacer. To była u niej rutyna. Dziś snów udała się na perony. Chodziła po torach w tą i z powrotem. Pomału robiło się ciemniej. Było piękne późne popołudnie. Słońce właśnie zachodziło. Anita usiadła na ławce i rozmyślała. Obok niej przechodziło właśnie młode małżeństwo z dwójką małych dzieci. Byli tacy szczęśliwi. Nienawidziła takiego widoku. Nie lubiła patrzeć na takie idealne rodziny. Dla niej to wszystko było na pokaz, tak samo jak każde święta. Nie było dla niej nic gorszego od świąt. Przytłaczała ją ta udawana atmosfera, ta radość innych, ale nie jej. Zadzwoniła po przyjaciółkę. Daria miała przyjść za pół godziny. Anita postanowiła, ze wyjdzie po nią. Szła wolno wąską, polną dróżką licząc kroki. –Dwieście trzy. –powiedziała zatrzymując się na zakręcie. Z dala widziała już Darię. Miała na sobie ten piękny beżowo-fioletowy szal. Był cudny. Zawsze nią pachniał, świeżą lawendą, jakby ktoś przed chwilą wylał na niego perfumy. -Hej-krzyknęła. Cześć- odpadła Daria machając ręką. Przez chwilę szły, utrzymując błogą ciszę, która przerwała wiadomość na telefonie Anity. To sms od Kingi. Chciała się spotkać zanim wyjedzie od babci. Kinga była znajomą z dzieciństwa, która mieszkała na drugim końcu Polski, przez co rzadko się widywały. Umówiły się na jutrzejsze popołudnie. Co u Ciebie słychać? Jak w szkole ?-spytała Daria widząc smutną przyjaciółkę. W porządku- odparła. A jej wzrok powędrował w dół jakby nie chciała aby ich spojrzenia się spotkały. Rozmawiały tak do późnego wieczora. Na koniec przytuliły się i każda udała się w swoją stronę. Anita jednak nie poszła. Cichutko szlochając spojrzała na rozkład jazdy. Zachowywała się tak, jakby na coś czekała. Stanęła przy barierce, wyciągnęła komórkę i napisała sms’a :’’ Nie chciałam, aby tak to się skończyło. Myślałam, że wszystko potoczy się inaczej. Niestety już nie mogę, nie daję rady. Muszę stąd odejść. Tak będzie lepiej. Pamiętajcie- bardzo was kocham i tak już zostanie. Lata spędzone z wami były moimi najlepszymi latami. Żegnajcie-Anita.’’ Zaznaczyła opcję wyślij do wielu i jej wiadomość dotarła do jej pięciu przyjaciółek. Wiadomość wysłana. Płakała, wycierając łzy rękawem od bluzy. Oczy miała tak zapuchnięte, jakby nie spała od dwóch tygodni. Usłyszała nadjeżdżający pociąg. Podeszła bliżej. To był pośpieszny. Jechał tak szybko, że zanim się obejrzała był kilka metrów przed ni ą. Wyszeptała tylko ‘przepraszam, kocham was’ i rzuciła się w pęd maszyny. Pociąg nie zdążył wyhamować, nie miał szans. Ciało młodej dziewczyny rozrzuciło na kilka metrów dalej. Wszyscy zaniemówili. Maszynista szybko wyszedł, ale nie mógł jej odratować. Następnego dnia z rana w gazecie napisano ‘’W nocy z 23 na 24 nastolatka rzuciła się pod pociąg. Nie żyje’’
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&v=7APWPjcnFEM&autoplej=1&kolorek=&lup=1&typek=2